Skocz do zawartości





[A] Howard MacDowell - TSMC Nomad


Rekomendowane odpowiedzi

ezgif.com-gif-maker.gif

 

Entrance 

 

Crystal Springs, Nevada, 2010 rok - To tu zaczyna się początek buntowniczego Howarda, osiemnastolatka, który myślał, że złapał Boga za nogi. Arogancki, szarmancki i uwodzicielski, szukający wiecznie zwady i problemów. Wywodzący się z typowej klasy średniej, w dzieciństwie nie zaznał uczuć ze strony swoich bliskich. Ojciec, zagorzały zwolennik Partii Republikańskiej, redneck, skrupulatnie kultywował obraz typowe, rozbitej, amerykańskiej rodziny. Wychowując syna samotnie, po śmierci matki, która zginęła w wypadku samochodowym, nie potrafił znaleźć wspólnego języka. Howard nienawidził spędzania czasu z ojcem. Lubił za to szwendać się po ulicach Crystal Springs, miasteczka, w którym się wychował. \\



 

The Shield MC Nevada

 

B3GJNdO.png

 

Fascynacja motocyklami u Howarda nasiliła się, kiedy jego licznik wybił równą 20-stkę. Nieco doświadczony nieprzyjemnościami i bójkami, wywołanymi nocami, w zaułkach, za klubami i barach. Niejednokrotnie był świadkiem przejazdów lokalnego oddziału The Shield Motorcycle Club. Howard uznał to za szansę dla siebie, szansę dla swojej przyszłości. 

 

Tak samo, jak wielu mu podobnych, nieobytych gówniarzy, niejednokrotnie nadział się przez swoją naiwność. Kadeci w klubach niejednokrotnie przechodzili traumatyczne doznania. W skrajnych przypadkach potrafili na dobre stracić zdrowie, czy nawet życie. Wszystko zależało od swojej determinacji i szczęścia. Howard miał więcej szczęścia, niż rozumu. Jako kadet, przejeździł z klubem TSMC Nevada 1,5 roku. W końcu, w roku 2013 zdobył wystarczająco zaufania, ze strony obszytych członków. Drogą głosowania został wcielony. 

 

Oddziałem The Shield w Nevadzie od początku kierował Kid. Stary, zgorzkniały, ale doświadczony biker. Nie lubił wobec siebie sprzeciwu. Nie przepadał także za Howardem. Miał go za zwykłego bumelanta i nieroba, lalusia, który robi jedynie to wszystko dla picu i własnych korzyści. Z goła prawda była jednak inna. Howard niejednokrotnie wykazywał się odwagą i wsparciem dla swoich braci z klubu. Konflikt z prezesem klubu jednak mógł mieć rażący wpływ na jego dalsze bezpieczeństwo. Stąd zawahanie się Howarda i oddalenie się od spraw klubowych

 

 

 


private life

QHggXQm.png

Czym byłaby historia nieroztropnego i nieodpowiedzialnego motocyklisty bez wątku nieodpowiedzialnej miłości. Howard jeszcze przed pozostaniem kadetem, poznał swoją pierwszą, prawdziwą miłość. Była nią ciemnowłosa Grace Mitchell. Jak róża - piękna i raniąca. Można powiedzieć, że pasowali do siebie z Howardem, jak młot i kowadło. Ich głęboka więź przetrwała nawet najcięższe próby. Po Howardzie ciężko byłoby oczekiwać wierności, na pierwszy rzut oka, mając na względzie jego ekscentryczny charakter. Jednak Grace miała na niego ogromny wpływ. Kochał ją. Lata mijały, a Howard się zmieniał. Próbował być bardziej rodzinny, odstawiając sprawy klubu na bok. Zaskoczeniem dla niego było to, kiedy po dwóch latach jego relacji z Grace, okazało się, że ta ma córkę, z poprzedniego, nieudanego związku. Rebecca Mitchell, była wesołą, energiczną dziewczynką, którą Howard zajmował się wkrótce razem z Grace. Wychowywał jak swoje. Z tyłu głowy miał swoją przeszłość i swoje patologiczne doświadczenia z dzieciństwa. Nie chciał, aby inne dziecko musiało doświadczać tego samego, co on.

 

Wcześniej wspomniany Kid, prezes TSMC Nevada, zauważając odsunięcie się Howarda od klubu, zaczął knuć intrygę przeciwko niemu. Wielu tarczowników wyraziło aprobatę, wobec poglądu, że klub dla każdego obszytego członka jest rodziną i powinien być stawiany na pierwszym miejscu. Rosnąca presja spowodowała, że związek Howarda z Grace znów zaczęła się sypać, jak domki z kart. Z czasem było tylko gorzej.  Ich związek zaczął przeradzać się w brutalność. Ostatnia decyzja Kida, co do Howarda, była gwoździem w trumnie, jego powodzącego się, życia prywatnego.

 

 

 

 


 

The Shield MC San Andreas

 

WaCddb2.png
Oddział The Shield, utworzony w Stanie San Andreas był jednym z najbardziej żarliwych i kontrowersyjnych. Howard niejednokrotnie słyszał, przychodzące z tych stron wieści o śmierciach członków klubu, a nawet samego prezesa i założyciela tego skrzydła - Svena Norregaarda. Na pewno Los Santos było ostatnim, na jego liście miejsc, w którym chciałby się znaleźć i prowadzić dalszą działalność klubową. Kid stawał się jednak nie do zniesienia. Jawnie i bez owijania w bawełnę, obnosił się z nienawiścią do Howarda. W końcu, kiedy pojawiła się wieść, że skrzydło w San Andreas ma zostać odbudowane, Howard postanowił się do niego przetransferować. Ku uciesze swojej i niektórych osób. Była to dla niego forma ucieczki. Od problemów, od zniszczonego związku z Grace, od Kida. Nowa, nieznana, kilkumilionowa metropolia, którą jest Los Santos, postawiło przed nim widmo zupełnie nowego życia. Pozostawił wszelkie problemy za sobą. 

 

Nowo uformowane skrzydło nie działało jednak tak prężnie, jakby wszyscy tego chcieli. Brak wspólnej historii i wspólnych relacji przełożył się na wiele tarć wewnątrz. Howard, chcąc zająć czymś myśli i ręce, postawił na założenie własnej browarni, na spółkę ze swoim dobrym przyjacielem, nomadem TSMC - Oysteinem. Niewielki biznes, kraftowy browar.

 

Skrzydło w Los Santos nie przetrwało próby czasu. Mając na względzie dawne historie, śmierć poprzedniego prezesa i wielu innych członków, ludzie z innych oddziałów nie chcieli się do niego transferować. Szkolenie kadetów również trwało. Każdy wkrótce poszedł w swoją stronę, wliczając w to Howarda, który nie chciał zmarnować okazji, w której się znalazł, będąc na całkowicie nowym, neutralnym gruncie. Bez dawnych sprzymierzeńców,  bez dawnych wrogów. 

 

YUWKBnp.png7pZH9HN.pngHkin4go.pngBwr9fhi.png

 


 

OOC

 [/spoiler]

Nie będę pisał założeń w jakichś podpunktach. Po prostu chcę pociągnąć dalej historię swojej postaci, na której budowaniu ciekawego backgroundu spędziłem zadziwiająco dużo czasu. Organizacja pod wodzą Copernika z różnych powodów nie wypaliła zbyt dobrze, a jednak szkoda mi marnować tak dobry wątek, który można przekuć w ciekawą grę. Ofc chcę się skupić na grze, a nie szukaniu dymów, raczej każdy kto mnie zna, powinien to wiedzieć. 

 

 

 

 

 

Odnośnik do odpowiedzi
  • 4 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się

Komentowanie zawartości tej strony możliwe jest po zalogowaniu



Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...