Skocz do zawartości





WYWIAD: Jumbo w ogniu pytań Billboard.


Rekomendowane odpowiedzi

Dodano: 30/06/2021

Autor: Louis Mira

 

Nie tak dawno udało mi się przeprowadzić rozmowę za pośrednictwem FaceTime z Jumbo - 21letnim artystą, który jest bardzo dobrze znany słuchaczom w Los Santos. Materiał został zarejestrowany jeszcze podczas pobytu Rhijnvisa na wakacjach na Punta Canie. W rozmowie wyjawił mi między innymi plany na nowe wydawnictwa Worldstar. Porozmawialiśmy też o innych zajawkach - między innymi kryptozoologii czy UFO.

 

spacer.png

 

Louis Mira: Cześć Jumbo, dobrze Cię widzieć; jak samopoczucie?
Rhijnvis Broekhuis: Hej Louis. Jak się masz? U mnie wszystko w porządku. Jak widać - jestem teraz na wczasach i wypoczywam przed powrotem do miasta. Jest parę projektów, którymi przydałoby się zająć, ale najpierw muszę się nieco odprężyć.
LM: Wszystko dobrze, dzięki że pytasz - co prawda nie mam takich palm w mieszkaniu jak u Ciebie w tle, ale nie jest źle. To Vice City?
RB: Niestety nie. Vice City mieści się cały czas na przedzie moich planów, ale na razie loty zostały odwołane i musiałem zabookować wakacje na Punta Cana. Myślałem jeszcze o wycieczce do Azji, bo to zawsze ciekawy kierunek i dodatkowo inspiracja do przyszłościowych materiałów.
LM: Chcesz odwiedzić konkretne lokalizacje czy spontanicznie jeździć po całym kontynencie?
RB: Wolałbym trip po całym kontynencie. Chociaż nie ukrywam, że tokijskie Shibuya robi konkretne wrażenie i chciałbym zjeść ramen w tamtejszych rejonach. Może też udałoby się ogarnąć promocję Worldstar Entertainment na azjatyckich telebimach, aby ekspansywnie wejść z marką na Euroazję.
LM: Shibuya nocą robi przeogromne wrażenie, to fakt, ale nie przytłaczałaby Cię tak duża ilość osób w jednym miejscu?
RB: Jestem przyzwyczajony do dużych tłumów. W San Andreas też są takie miejsca, w których możemy spotkać zgromadzenia na kilkanaście tysięcy osób. Przykładowo w Las Venturas - najbardziej przypominające Tokio, choć słynące z zabawy i kasyn.
LM: Czyli wolisz jak dużo się wokół Ciebie dzieje?
RB: Czy ja wiem? Wolę, gdy dookoła mnie są ludzie, z którymi jestem stricte powiązany i z takimi najlepiej by się zwiedzało nowe miejscówki. Ale muszę mieć też na uwadze to, że wybrałem życie na świeczniku, więc trzeba pogodzić się z tym, że wokół mnie będzie też mój fanbase i obserwujący WORLDSTAR.
LM: Właśnie, skoro już jesteśmy przy tym temacie - kto wpadł na pomysł stworzenia Worldstar Entertainment i od czego się to zaczęło?
RB: Ze znajomym dziennikarzem postanowiliśmy kiedyś stworzyć serwis informacyjny na LifeInvaderze. Uznaliśmy, że skoro chcemy pisać głównie o muzyce i wydarzeniach z życia celebrytów, to musimy przyjąć chwytliwą nazwę. Gdy strona zaczęła się rozwijać, to postanowiliśmy wypłynąć z tym nieco dalej. Zebrałem grupę osób, z którymi się trzymałem i finalnie powstało Worldstar Entertainment. Jest to prowadzone w ściśle przyjacielskim gronie, zatem nie występują między nami żadne konflikty interesów, chociaż uwielbiamy sobie wzajemnie dogryzać. Z tego miejsca pozdrawiam FLAME, Denise, 32Frodo i Prince Love. Fantastyczna czwórka, z którymi tworzę ten biznes.
LM: Działasz dziennikarsko, bierzesz udział w różnych współpracach, ale również tworzysz muzykę. W czym najlepiej się odnajdujesz?
RB: Szczerze mówiąc, to we wszystkim. Jestem człowiekiem orkiestrą, ponieważ lubię się rozwijać na przeróżnych płaszczyznach. Lepiej jest spróbować wszystkiego i odnaleźć się w czymś, co mogłoby dominować nad innymi aktywnościami. Tym bardziej, że życie jest krótkie i jak się dostanie koszyk z cytrynami, to lepiej zrobić z nich lemoniadę. Zacząłem od dziennikarstwa, chociaż byłem w tym zielony. Później nagrałem swój pierwszy numer i zaczęły się rozdzwaniać telefony.
LM: Co do pierwszego numeru - zaczynałeś od rapu, prawda?
RB: Zaczynałem od rapu, ale wplątywałem w niego śpiewane refreny. Wszystko tworzyłem po niderlandzku, bo tak było mi łatwiej, a w San Andreas żyje też sporo holendrów.
LM: Teraz już nieco częściej śpiewasz niż rapujesz na swoich trackach - a przynajmniej tak mi się wydaje. Chcesz odbić w całości od rapu jeśli chodzi o Twoją twórczość?
RB: W mieście jest mnóstwo raperów, ale nie wszyscy się wyróżniają i pojawia się spora monotematyczność. Przepychanki słowne z modelkami, puste wersy rzucane w niebo i lanie wody. Niektórych zjadłby nawet Prince na freestyle. Ja w swojej twórczości chcę łączyć różne gatunki muzyczne, żeby wystarczająco mocno podpalić mainstream i cały czas być sobą. Tworzę swój własny gatunek.
LM: A jeśli już ktoś się wyróżnia, to kto? Możesz wymienić kogoś z ksywki?
RB: Oprócz artystów wchodzących w skład WORLDSTAR, to zdecydowanie należy wspomnieć o chłopakach z 812records, Huzzy, YK. Dani Rau też miała swój moment, ale ostatnio przestała wypuszczać nową muzykę i nie wiem, może zrezygnowała z tego biznesu. W ostatnim czasie słyszałem też track od EXTENDO. Słychać potencjał w jego wersach, będę trzymał kciuki za jego karierę.
LM: A co powiesz o Marinie i Rose? Ostatnio zaczęły się dość mocno zaznaczać na muzycznej mapie Santos.
RB: Nie wiem zbyt wiele o Marinie, ale słuchałem ostatnio podcastu z jej udziałem. Inteligentna kobieta i miło byłoby kiedyś posłuchać jej live act w studio Worldstar. A Rose? To ta dziewczyna w kominiarce? Śledzę nowe rzeczy od niej. Fajnie, że zaczęła się w końcu udzielać muzycznie i złapała 'jakiś' rytm przy tworzeniu materiałów.
LM: Myślę, że po prostu potrzebowała dodatkowego 'kopa' motywacji, żeby to poczuć. Jak widać udało się - myślę że może zajść wysoko, jeśli będzie podejmowała dobre decyzje.
Wspomniałeś też o branży modelingowej, w jakim aktualnie stanie jest według Ciebie?

RB: W stanie klęski żywiołowej. Branża modelingu nie istnieje. Ostatnie 'sesje zdjęciowe' temu dowodzą i więcej w tym temacie nie trzeba mówić.
LM: W numerze 'PAPER ZIEN' nawijasz "oni wolą ćpać, one wolą żyć z tych plotek; te dziewczyny zrobią wszystko za fame" - miałeś na myśli konkretne osoby czy po prostu raperów i modelki? A może moje domysły też są nietrafne?
RB: Wszystkie imprezy w mieście sprowadzają się do ćpania, a modelki budują swoje reputacje na plotkach w social mediach. Wiesz, kontrowersje są w porządku, ale osobiście nie zamierzam robić sobie kwasu w necie, żeby posmakować jak smakuje życie na szczycie.
LM: Zostając jeszcze na chwilę przy Twojej twórczości; 'DEAD OR ALIVE FREESTYLE' to mocna nuta, która pewnie niejednego fana rapu wryła w glebę. Skąd pojawił się pomysł na taki track?
RB: Ten numer powstał wtedy, gdy Prince Love wyjechał na wakacje i odciął się nieco od branży rozrywkowej. Postanowiłem więc wykorzystać jeden z podkładów będących w jego paczce bitów, zapętliłem go i zacząłem pisać. Rzuciłem na freestyle kilka wersów odnoszących się do zaczepek jakiegoś dzieciaka z Jefferson Plaza, zrobiłem kilka followup'ów do anime i jakoś to powstało.
LM: Nie tak dawno też dograłeś feat do TRIPLE G, gdzie pojawia się również zwrotka ROCKY LOVE. Niesamowita kolaboracja legendarnych artystów. Skąd wytrzasnęliście Rocky'ego?
RB: Muzyka jest nieśmiertelna, Louis. Ten track jest tego potwierdzeniem. W naszym życiu próbujemy zrobić tylko dwie rzeczy - zniweczyć upływ czasu i przywrócić zmarłych do życia.
LM: Masz w planach wydanie większego projektu czy skupiasz się póki co na pojedynczych singlach z klipami?
RB: Chciałbym wydać większy projekt, do którego zaangażowałbym ogromną ekipę realizatorów i montażystów. Jednak na razie skupiam się na pojedynczych utworach z teledyskami, żeby dotrzeć do jak największej ilości odbiorców. No i jest kilku artystów, których chcielibyśmy dystrybuować na San Andreas jako WORLDSTAR.
LM: Okej, nie będę nawet pytał o jakich dokładnie artystów chodzi, bo zapewne usłyszymy to w niedalekiej przyszłości?
RB: Cały czas prowadzimy rozmowy. Ale już w niedalekiej przyszłości dowiecie się, kto będzie wydawał swoje krążki pod naszym szyldem.
LM: Przygotowując się do naszej rozmowy przesłuchiwałem kilka razy Twoją twórczość - między innymi kawałek TOXIC PARADISE. Komu zadedykowałeś ten numer?
RB: Ten kawałek zadedykowałem dla Madeline Rockefeller, z którą prywatnie jestem związany od kilku miesięcy.
LM: Właśnie, rzadko udzielasz się w social mediach i nie dzielisz się nowinkami ze swojego życia prywatnego. Chcesz rozróżnić 'pracę' od prywatnych spraw?
RB: Na moim etapie kariery ciężko jest zdystansować pracę od prywatnych spraw, ale staram się trzymać pewne rzeczy tylko dla siebie. Tak jak wspominałem wcześniej - nie należę do grona osób, które chciałyby budować swoją reputację przez social media. Jeśli jestem dziennikarzem i muzykiem, to przez dziennikarstwo i muzykę buduję swoje imperium.
LM: Skoro już jesteśmy przy temacie dziennikarstwa - pojawią się jeszcze podcasty spod szyldu JUMBO ON AIR?
RB: Ciężko mi powiedzieć na ten moment. Próbuję namówić narzeczoną, żeby zajęła się podcastami. Ona ma większe pojęcie na temat dziennikarstwa niż ja. Ja jestem wyłącznie laikiem, choć zdążyłem już odegrać swoją rolę w San News i pojawiła się propozycja z Highlight Magazine. Dzisiaj też dostałem nieformalną propozycję powrotu do redakcji publicznej radiostacji. Moja luba podobnie.
LM: Okej, czyli podsumowując jak mógłbyś zdefiniować swoją twórczość?
RB: Jestem człowiekiem o dwóch obliczach. Śmiertelnym i nieśmiertelnym. Śmierć jest łatwa i prosta, a życie jest o wiele trudniejsze. I właśnie za życia chcę wybudować pomnik jak Horacy, aby to co stworzyłem - pozostało po mnie na zawsze.
LM: Myślę, że jest to idealne podsumowanie jeśli chodzi o Twoją muzyczną twórczość - czym jeszcze interesujesz się poza branżą?
RB: Interesuje mnie branża gier wideo. Uwielbiam śledzić nowinki technologiczne i uważam, że jeszcze trochę czasu i maszyny zaczną zastępować ludzi w knajpach oraz innych miejscach. Lubię też parapsychologię i pseudonauki o kryptydach, czyli kryptozoologię.
LM: Kryptozoologia? Co to takiego?
RB: To dziedzina nauki o zwierzętach, które istnieją wyłącznie w legendach, ale nie ma żadnych dowodów na uwiarygodnienie ich istnienia. Takie ciekawostki mrożą czasami krew w żyłach i powodują, że włos się jeży na głowie. Nie no, kogo ja chcę okłamać. Po prostu lubię oglądać filmiki o tym na MovieTube.
LM: Śledzisz też nowinki o wielkiej stopie lub UFO?
RB: Śledzę. Ostatnio były filmiki z kokpitów myśliwców wojskowych, które zarejestrowały UFO na swoich kamerach. Zresztą słuchaj. My próbujemy podbijać inne planety, a nawet oceanów nie przebadaliśmy całych. Tak samo może istnieć kilka wszechświatów i w każdym żyć inna cywilizacja. Kiedy dowiemy się prawdy, to czas pokaże.
LM: Jeśli chodzi o te sprawy, jestem strasznie sceptyczny, dopóki nie ma stuprocentowej pewności i udokumentowanych badań nawet nie zagłębiam się w ten temat.
RB: Powiedz komuś, że świat stworzyła niebiańska postać i uwierzy. Później powiedz mu, że ławka jest świeżo malowana, a będzie musiał jej dotknąć, aby uwierzyć.
LM: Co do tego pierwszego również jestem sceptykiem. Wolę raczej uargumentowaną, fizyczną wersję powstania świata.
RB: Ludzie zabierają się teraz za badanie nowych planet i szukają sposobów, żeby wcielić się w postać wspomnianego boga i kontrolować życie oraz śmierć. A tak jak mówiłem - mamy nieprzebadane oceany i nawet nie wiemy co może kryć się w największych ich głębinach. Co do niezidentyfikowanych obiektów latających. Ja jestem zdania, że mogą istnieć różne wszechświaty i nie jesteśmy jedynymi istotami żywymi w naszym wszechświecie. Kto wie, być może kiedyś odkryjemy nieco więcej lub chociaż zobaczymy.
LM: Apropos odkrywania - jeździsz sporo po świecie. Zastanawia mnie jaka kuchnia do Ciebie najbardziej przemawia. Masz jakieś ulubione potrawy?
RB: Lubię kuchnię azjatycką, holenderską, brytyjską i - o dziwo - amerykańską. Z takich tradycyjnych potraw, które często goszczą na moim stole, to wymieniłbym hachee, czyli chuda wołowina w sosie własnym z puree. W kuchni azjatyckiej lubię przede wszystkim ramen i chow mein, a w brytyjskiej fish and chips. Natomiast do kuchni amerykańskiej przekonała mnie Madeline, która nieraz zaserwowała mi pancakes z syropem klonowym. Często też wpadaliśmy na miasto, na lunch, żeby coś przekąsić, bo pracując dla San News byliśmy tak zabiegani, że nie mieliśmy czasu na poranne gotowanie.
LM: Okej, a jeśli chodzi o Twoją przyszłość - gdzie widzisz się za kilka lat?
RB: Obok moich najbliższych. Kariera nie jest najważniejsza.
LM: Czy wśród tych najbliższych planujesz, a właściwie planujecie razem z Madeline jakieś potomstwo?
RB: Wolałbym nie odpowiadać. Może kiedyś.
LM: Standardowo jeszcze kilka szybkich strzałów to czy to - jesteś gotowy?
RB: Jasne, zaczynajmy.
LM: Śpiewanie czy rapowanie?
RB: Śpiewanie. Najchętniej wybrałbym dwie opcje, ale stawiam majątek na śpiew. Tak jest łatwiej dotrzeć do radia, a co za tym idzie - do nowych słuchaczy.
LM: WORLDSTAR czy BMF?
RB: WORLDSTAR. Nie mógłbym powiedzieć inaczej, ponieważ Worldstar to marka, dla której jestem jednym z ojców założycieli. Rodzina na pierwszym miejscu.
LM: Jessie Cherry czy Lucy Nits?
RB: Lucy Nits. Zawsze łączyły nas koleżeńskie stosunki i niejednokrotnie pojawiła się możliwość współpracy na różnych szczeblach. Z wiśnią raczej żyłem w chłodnych relacjach, bo nie bardzo podobało jej się nasze podejście do branży. Chcieliśmy mieć monopol w Worldstar na wszystko. Zrzeszać najlepszych artystów, modelki z ogromnym potencjałem i robić to, co lubimy.
LM: Madeline Rockefeller czy Denise Quinn?
RB: Madeline Rockefeller. Darzę te dwie kobiety przeogromną sympatią, bo z Queen znam się od mojego debiutu w branży rozrywkowej, a Madeline jest moją partnerką od czasów prehistorycznych. Taka mała ciekawostka, że zarówno z jedną, jak i drugą, poznałem się podczas pracy w San News.
LM: Infernus czy SuperGT?
RB: Infernus, ale to nie jest fura do tego miasta. Jak wyjedziesz takim samochodem na ulice, to ludzie od razu robią tobie foty i zaczynają komentować. Raz też miałem taką sytuację, że dwóch gości w sportowych samochodach postanowiło koczować przy rezydencji Billboardu, bo myśleli, że tam się natną na mnie i na Infernusa. Co to jest za miasto.
LM: Huntley czy Patriot?
RB: Hej, tutaj zostawiam wyrazy podziękowania dla Prince Love za udostępnienie mi Huntley na dwa miesiące. U nas w rodzinie zawsze dominował ten SUV, ale ja wybieram Patriot. To idealny czołg na offroad i można w nim zamontować wyciągarkę.
LM: 32Fredo za kratami czy 32Fredo na wolności?
RB: Na wolności. Twoje zdrowie, Frodo.
LM: Komedia czy horror?
RB: Komedia. Lubię się pośmiać. 
LM: Statek czy samolot?
RB: Samolot. Kusi mnie, żeby wypłynąć kiedyś w rejs dookoła świata, ale najbliżej dostępny termin jest dopiero za rok.
LM: Psy czy koty?
RB: PSY. Jestem psiarzem od dzieciaka. Jak to mawiają - karmić psy, ale jebać psy. 'Departament jest jak flappy bird, a my nie gramy w gry; gliniarz celuje w moje opony, bo jest moim psycho; chce mieć zdjęcie z gwiazdą, ale jebać go, no jebać go'.
LM: Dzięki wielkie Jumbo, że znalazłeś dla mnie chwilę czasu na rozmowę. Chciałbyś przekazać coś czytelnikom Billboard?
RB: Czekajcie na nowe rzeczy od WORLDSTAR, bo będziemy miażdżyć kokosy w najbliższym czasie. Niedługo przygotujemy też projekt, dzięki któremu wyłonimy osobę, która debiutancki krążek w naszym studio i dostanie dystrybucję.

 

 

** Komentowanie artykułu zostało włączone, jest jednak pod ciągłym nadzorem moderatorów Billboard.com. **

Edytowane przez same
Odnośnik do odpowiedzi

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się

Komentowanie zawartości tej strony możliwe jest po zalogowaniu



Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...